![]()
|
Obudziłem się dość wcześnie, jako że Caleb obiecał mi, iż będę mógł złożyć sobie decka z jego kart (u mnie z dobrymi kartami krucho :( Wpadłem do niego około 8:30 i zastałem go na cementowaniu (ciekawe czego???:) Ale mimo to stworzyłem swojego ulubionego Wild Wild Weenie. Po drodze do MOK-u zahaczyliśmy o dworzec PeKaPe po Galusa i teoretycznie paru ludzi z W-wy(tylko chyba pociągi pomylili;). Frekwencja na turnieju całkiem, całkiem - 15 osób grało. Zrobiłem świetny interes - "Scrapheap" (z mojej strony) za Radiant'a (archaniołka). A teraz opisik moich gier (niezbyt udanych zresztą). I runda vs. Łukasz Łakomy - Tinker Pierwsza gra poszła dosyć łatwo, jakkolwiek musiałem strącać 2 kury plowserami, co mi się za bardzo nie podobało, ale moje cienie z krucjatą i antenką "na pleckach" przeleciały się po Łukaszu dość szybko. W drugiej grze musiałem mulliganować 2 razy (pech to pech) co zaowocowało błyskawiczną klęską po jego mastysi i kilku artefaktach "mnóstwomanodajnych". Nie miałem się czym bronić a paskudny disenchant jakoś nie dochodził. Trzeciej gry sobie nie wybaczę!!! Dwa idiotyczne błędy sprawiły, iż rozstałem się z myślą o zwycięstwie dość szybko. Najpierw widząc paskudny topdecking u Łukasza wyczekałem do czterech plainsów, wystawiając po drodze cienia, mamuśkę i "łajt najta"(czyt. white knight) dociągnąłem plainsa i nie wystawiając go strzeliłem z armageddona. Myślę sobie: "ma lądy i nic więcej więc jak mu coś dojdzie to nie będzie jak wystawić"; NIESTETY nie zauważyłem iż jego DWIE untappowane wysepki stwarzają poważne zagrożenie. Ja armageddon - on mi na to "Power sink - dopłać jeden". Zrobiłem minę skopanego psiaka i po ataku wystwiłem mojego "zapasowego" plainsa z łapki. kolejny bład popełniłem kilka tur póniej. Wystawił kurę a ja miałem 2 plowsery na ręcę. Rzucam jednego, on w odpowiedzi niszczy mi kurą 2 moje cienie. Jako że zrobiło mi się ich żal puściłem też w odpowiedzi drugiego. Kura zeszła. Tyle że po jednej rundzie weszła następna:((( Dokończyła dzieła zniszczenia niezwykle szybko. 1:2 0:1:0 0 pts II runda vs. BYE - Totalshadowillusiondeck ;) Po ciężkich bojach wygrałem obie gry w pierwszej rundzie. Bajowi chyba nie chciało się za bardzo ze mną grać. Bał się czy co???? 2:0 1:1:0 3 pts III runda vs. Przemek Herman - Wild Weenie mirror matchup O obydwóch grach Przemo miał albo lepszego topdecka ode mnie albo po prostu ma większą rutynę w graniu wełniakiem. Powiem tylko, że w obu grach udawało mi się sciągnąć go w okolice 5 żyć, tyle że zawsze był pierwszy jeżeli chodziło o dobijanie przeciwnika, a mnie nie dochodziły worshipy. 0:2 1:2:0 3 pts IV runda vs. Stanisław Szal - PropaGeddon Wygrałem grę pierwszą wjeżdżając około 6-7 rundy moimi ukochanymi cieniaskami na krucjacie, niszcząc po drodze propagandę, jednego tredka i kurę. Natomiast w drugiej grze musiałem podwójnie muligganować co sprowadziło na mnie PG w całej swej okazałości. Ganda i armageddon totalnie mnie zablokowały na kilka rund i spowodowały wyjście 2 tredków mamuśki i kraba, które załatwiły mnie dość szybko. Trzecia runda była tak dziwna, że zagubiłem się gdzieś w środku. Stasiu zdołał wystawić tredka i 2 kraby i pomimo iż zdołałem zjechać go do 1 życia i wystawił worshipa, tredkiem cofał moje mamusie a krabami z protekcją ze swoich matek zajeżdżał mi co turę za 2. Sędzia ogłosił terminację w momencie gdy miałem 6 żyć. Liczyłem tylko na szczęśliwego topdecka bo inaczej nic nie mogłem zrobić. Moja runda - plains, on za dwa mam 4, moja runda - worship - wystawiam, on go cofa i za dwa mam 2, ostatnia runda - ... plains wchodzi worship, on cofa i za dwa, padłem!!!!, sprawdzam co było dalej i ........ plowser!!!!!, o rundę wcześniej i bym przeżył bo poszedł by w tredzia, a matki były tapnięte, wystawiłbym worshipa i przez terminację bym wygrał. 1:2 1:3:0 3 pts V runda (ostatnia) vs. Paweł Kawecki - Suicide Tu mój WWW pokazał swoją klasę, aż sam się zdziwiłem. Pierwsza gra, oponent karnofaga ja plains, on dopałke na faga i za pięć, wciągnąłem i w odpowiedzi plains i "łajt najt" (czyt. jak zawsze), fag spada, wychodzi jakiś shadow, no to ja plains i soltari monk, jego cień spada ale wystawia jakieś krity, w następnych w rundach paladyn en-vec i krucjata, zajechałem za 6 i za 6 i za 8 :) Druga gra była jeszcze lepsza, znowu się bronię i wystawiam "najta" ale go strącił edictem, no to paladyn i za chwilę warrior en-kor, on ma znowu faga i znowu spada przez paladyna. Dzięki krucjacie zajechałem go jeszcze szybciej niż poprzednio. 2:0 2:3:0 6 pts Znowu ostateczna wtopa turniejowa. Ostateczny wynik 13 miejsce, o jedno za Calebem i jego "Stasią". Na następny chyba złożę jakiegoś maniackiego combodecka. To spis mojego W(ild) W(ild) W(eenie): Mainboard 4 x White knight 4 x Soltari priest 4 x Soltari monk 4 x Swords to plowshares 4 x Paladin en-Vec 4 x Warrior en-Kor 4 x Mother of runes 4 x Disenchant 2 x Glorious anthem 2 x Crusade 2 x Worship 2 x Armageddon 4 x Wasteland 17 x Plains Sideboard 2 x Light of day 2 x Absolute law 2 x Scour 2 x Armageddon 2 x Warmth 2 x Devout Witness 3 x Cop:Green Na koniec chciałbym pothenksować Calebowi za użyczenie mi swoich kart i obiecanie mu, iż będę bardziej przykładał się do gry i już niedługo ich wszystkich POKONAM!!! ;) "Faith is my shield, and hope is my armor; I'm vulnerable only to myself" - Asmira, Holy Avenger Bungi [email protected] |
Magic: The Gathering
is a registered trademark of Wizards of the Coast, Inc